Nepalczycy
Według Nepalczyków dziewczynka wybrana Kumari jest wcieleniem bogini Taledźu aż do pierwszej miesiączki. Również poważna choroba dziecka lub strata dużej ilości krwi mogą być znakiem, że bóstwo przeniosło się do innego ciała.
Według Nepalczyków dziewczynka wybrana Kumari jest wcieleniem bogini Taledźu aż do pierwszej miesiączki. Również poważna choroba dziecka lub strata dużej ilości krwi mogą być znakiem, że bóstwo przeniosło się do innego ciała.
Zamieszkujący puszczę Brazylii i Gujany Grancuskiej Indianie Wayampi leczą reumatyzm nakładając na plecy gumowatą maź pozyskiwaną z nasion chlebowca.
Mezoamerykańscy Indianie Tzeltal wierzyli w boga choroby zwanego Poxlom oraz w Oxlahun Tox, który początkowo był bogiem śmierci i panem trzynastego nieba, zaś później został uznany za demona.
Według irlandzkiej tradycji ludzie Parthalona, praprawnuka Noego, przybyli na wyspę po wielkim potopie i pokonali olbrzymów Fomorian. Niestety wszyscy zmarli zaledwie w ciągu jednego tygodnia z powodu zarazy.
Chociaż Mbuti z DRK uważają mięso świni leśnej za nieczyste i mogące wywoływać choroby, często na nią polują. Truchła zwierząt wymieniają potem na inne produkty spożywcze z żyjącymi poza buszem społecznościami rolniczymi.
W społeczności Tiwi nie ma zawodowych szamanów czy uzdrowicieli. Uważa się, że znając mądrość ludową, każdy może indywidualnie komunikować się z duchami przodków, przeprowadzać rytuały, interpretować sny czy leczyć choroby.
Z powodu zawleczonych z Europy chorób, takich jak ospa, oraz eksploatacji niewolniczej i mieszanym małżeństwom, Tainowie z wysp Bahama i Wielkich Antyli, do 1570 roku niemal przestali istnieć jako odrębna grupa etniczna.
Pośrednikiem w kontaktach między Lapończykami a bogami jest szaman noaidi – przywódca duchowy i strażnik tradycji. To do niego ludzie zwracają się w razie choroby lub głodu prosząc o odprawienie ceremonii przebłagalnej.
Przed spotkaniem białego człowieka Indianie Matis żyli w 5 wioskach. Po epidemii zawleczonych przez przybyszów chorób pozostały tylko 2: Aurelio (160 osób) i Beija Flor (130 osób), obie usytuowane nad brzegiem rzeki Itui.
Wierzy się, że to jakuckie demony zwane abaasy’ami są powodem dla którego w ludzi wstępuje szaleństwo, ulegają oni wściekłości lub pożądaniu seksualnemu.
Żyjący w II w. n. e. rzymski lekarz Galen zalecał leczenie jaglicy poprzez wyskrobywanie wnętrza powieki specjalną szpatułką i aplikowanie substancji zawierającej siarczek żelaza, żółci kozy lub miód dobrej jakości.
Egipski lekarz na papirusie Ebers z XVI w. p.n.e. zalecał leczenie zarażonych jaglicą oczu poprzez wcieranie w nie odchodów jaszczurek, a także krwi krów, osłów, świń, psów i kozłów.
Na Kociewiu powszechnie wierzono, że w Wielką Niedzielę woda ma moc uzdrawiającą i dlatego rankiem kąpano się w stawach i rzekach, co miało chronić przed chorobami skóry i oczu.
W dawnej Polsce ciężarne kobiety unikały patrzenia na osoby brzydkie lub ciała zmarłych. Wierzono bowiem, że przez spojrzenie deformacja lub choroba mogą przejść na nienarodzone dziecko.
Bakairi dzielą dolegliwości na dwa typy. Uważają, że jedne choroby są wywołane przez kontakt z nie-Indianami i te należy leczyć zachodnimi medykamentami, zaś inne to skutek złych czarów, więc nimi powinien się zająć… Czytaj dalej
Ajmarowie z terenów dzisiejszej Boliwii, Peru i Chile wierzą, że jaskinie są ze względu na zamieszkujące je nieprzychylne demony źródłem chorób i śmierci.
Inkowie jedli pieczywo tylko dwa razy w roku – podczas uroczystości na cześć Słońca zwanej Inti Raymi i święta wypędzenia chorób Citua. Normą było spożywanie kukurydzy w stanie surowym.
Aztekowie dzielili jedzenie na zimne lub ciepłe nie wedle temperatury, lecz skojarzeń. Zimne były na przykład wszelkie potrawy płynne. Dania jednego lub drugiego typu mogły wywołać choroby tego samego rodzaju.
W latach 1789-1830 w wyniku epidemii ospy i chorób wenerycznych zawleczonych przez wielorybników populacja Aborygenów Yuin z południowo-wschodniego krańca Australii zmniejszyła się aż o 95% z 11000 do 600 przedstawicieli.
Ponoć Asturowie i Kantabrowie, Celtowie zamieszkujący w starożytności północ dzisiejszej Hiszpanii, kładli chorych przy drogach, aby otrzymać poradę od tych przechodniów, którzy przypadkiem znaliby daną chorobę.
Lapończycy składali ofiary z wielu powodów. Prosili np. o powiększenie się stada reniferów, udane polowanie, obfity połów, pokonanie choroby, o pomyślną ciążę i poród bez komplikacji oraz o życiowe powodzenie.
Arson-Doulai to w mitologii Jakutów bóg świata podziemnego i śmierci. Połyka ludzkie dusze i zsyła na ziemię choroby. Ma na usługach zastępy krwiożerczych demonów zwanych abaasy’ami, które można obłaskawić jedynie krwawymi ofiarami.
Według Ajmarów duchy nawiedzają żyjących przyjmując postać psa lub zwłok. Mogą straszyć lub nawet zesłać chorobę. Lekarze i szamani zalecają czasem jedzenie wnętrzności zmarłych ze starych grobów jako środek profilaktyczny przeciw duchom.
Tiwi z Australii uważają, że kontakt z przedmiotami należącymi do zmarłego wywołuje chorobę, dlatego większość z nich niszczą podczas pogrzebu. Canoe, topory i domy są rytualnie oczyszczane i przekazywane członkom rodziny.
Semangowie wierzą, że sekretnych kazirodców zabija bóstwo piorunów podczas burz lub zsyłając na nich chorobę.
Strabon twierdził, że Egipcjanie wyciągają chorych krewnych z domów i kładą ich przy drogach, licząc, że któryś z przechodzących ludzi będzie znał daną chorobę i udzieli im odpowiednich wskazówek.
Aby ustrzec się przed przeziębieniem, gorączką i bólem gardła Polacy zjadali 3 pierwsze wiosenne stokrotki lub fiołki, które zobaczyli albo połykali bazię z palmy poświęconej w Niedzielę Palmową.
Inuitów zmarłych podczas epidemii nie chowano w tradycyjny sposób, ale pozostawiano w domostwie i zawalano nad nimi dach.
Gdy udmurckie dziecko ciężko zachorowało, zmieniano mu imię. Wierzono bowiem, że usuwając starą nazwę można się pozbyć również złych mocy i demonów, które nie potrafią rozpoznać człowieka pod nowym imieniem.
O jednym z demiurgów w nienieckiej mitologii – Nga mówi się wróg ludzkości. Aby zjednać sobie jego przychylność należy składać mu krwawe ofiary z reniferów. W przeciwnym razie można zapaść na ciężką chorobę… Czytaj dalej
Mongolskie dziecko po tygodniu życia kąpano w wodzie słodkiej (za wanienkę służył kociołek na herbatę), po dwóch – w słonej, zaś po trzech – w mleku jego matki, co miało zapobiegać chorobom skóry.
Staropolskim sposobem na zmniejszenie gorączki było picie herbaty z tłuszczem węża.
Dawniej Polacy leczyli katar przykładając do czoła krążki buraka i wkraplając do nosa jego sok. Można też było wysmarować nos startym chrzanem.
Chorzy Polacy dmuchali w otwór wywiercony w pniu wierzby, a potem zatykali go gwoździem zamykając w środku również dolegliwość. Wypowiadali przy tym zaklęcie „Ach, kochane drzewo, przynoszę ci mą gorączkę. Musisz ją zatrzymać… Czytaj dalej
Polacy wierzyli, że aby pozbyć się dreszczy towarzyszących gorączce wystarczyło 3 razy obejść miejski rynek albo oddalone od wsi jezioro.
Oprócz stawiania baniek, innymi zalecanymi dawniej w Polsce sposobami na kaszel było przykładanie do klatki piersiowej gorącej cegły lub pocałunek z ładną pokojówką.
Peruwiańscy znachorzy pocierają ciało chorej osoby żywą świnką morską aż do śmierci zwierzęcia. Wierzą, że w ten sposób przejmuje ono chorobę. Na podstawie wyglądu wnętrzności świnki stawiają potem diagnozę.
Jednym z magicznych sposobów na zmniejszenie bólu gardła stosowanym dawniej w Polsce było obwiązanie szyi wypełnioną rumiankiem skarpetą z prawej nogi.
W dawnej Polsce uważano, że sklejony łojem kołtun chroni przed diabłem, zaś ścięcie go doprowadza do ślepoty lub szaleństwa. Choroba w której tworzą się kołtuny nazywa się zresztą w medycynie plica polonica.
Jakuci wierzą, że duchy boją się dźwięku kutego żelaza, dlatego każdy kowal może zmusić je, by wyleczyły chorobę lub ujawniły przyszłość. Do tej ostateczności odwołują się, gdy niemożliwe jest skorzystanie z usług szamana.
Łowiczanie ostrzegają się nawzajem, że jeśli na Wigilii zostaną podane ziemniaki, wszyscy, którzy spróbują tej potrawy, dostaną krost.
Gandowie uważają, że uwięzili boga dżumy Kaumpuli w jego świątyni, gdzie przebywa w dole przykryty liśćmi bananowców, skórami dzikich kotów oraz kamieniami. Dzięki nim ludzie na świecie chorują rzadziej niż kiedyś.
Karenowie z Birmy wierzą, że w każdym człowieku mieszka dokładnie 37 duchów. Gdy którykolwiek z nich odchodzi, chorujemy; gdy znikna ostatni, nadchodzi śmierć.
Szamani indian Matses z Peru smarują chorych maścią, by wezwać na pomoc zwierzęcego ducha-patrona zamieszkującego roślinę z której został przygotowany lek.
Brazylijski lud Latunde odkryto dopiero w 1977 roku. Niestety kontakt ten okazał się dla plemienia brzemienny w skutki. Większość Latundczyków zachorowała na przyniesioną przez odkrywców odrę i zmarła. Obecnie żyje ich około 20.