Lapończycy
Lapoński bóg piorunów i burz Tiermes wprawdzie zsyłał życiodajny deszcz, który służył roślinom, ale często bywał też niebezpieczny. Regularnie składano mu ofiary, aby nie powodował pożarów, nie ranił ludzi i reniferów.
Lapoński bóg piorunów i burz Tiermes wprawdzie zsyłał życiodajny deszcz, który służył roślinom, ale często bywał też niebezpieczny. Regularnie składano mu ofiary, aby nie powodował pożarów, nie ranił ludzi i reniferów.
Tore, bóstwo z panteonu plemienia Mbuti z DRK jest zarówno patronem lasu, bogiem śmierci, jak i władcą burzy. Na co dzień chowa się w tęczy. Podczas rytuałów inicjacyjnych wciela się w lamparta.
Zamieszkujący tereny dzisiejszego południowego Meksyku Tzeltalowie uważają, że bóg wody i deszczu Chauc ma wiernego oraz niezwykle niebezpiecznego, władającego piorunami pomocnika zwanego Tatik Cauk.
W Boże Ciało zamieszkujący województwo kujawsko-pomorskie Borowiacy Tucholscy święcili wianuszki zrobione z grzmotnika, lipy i rozchodnika. Podczas burzy modląc się palili je, aby uchronić dom przed uderzeniem pioruna.
Chapapoyas nazywano w keczua „ludźmi chmur”, ponieważ na zamieszkiwanych przez nich terenach w północnym Peru góry zatrzymywały masy gorącego i wilgotnego powietrza znad Amazonii, co tworzyło krajobraz pełen deszczu i mgieł.
Szoszoni żyjący na terenach półpustynnych mieszkali w trawiastych domostwach bez dachu. Przy specyficznych warunkach klimatycznych regionu ważne było chronienie się od wiatru, ale nie od deszczu.
Gandyjskie przekonania na temat deszczu były niezwykle bliskie współczesnej nauce. Otóż mieli oni boga-tęczę Musoke, który wraz z władcą nieba Gulu tworzył deszcz z wód unoszonych do chmur przez Majandżę.
Inuickie ziemianki z kamieni, torfu i darni nie mają drzwi. Wchodzi się do nich przez podziemny tunel zatrzymujący zimne powietrze. Wiosną mieszkańcy zdejmują dach, by deszcze i wiatry oczyściły wnętrze przed kolejnym sezonem.
Zanim na ziemie Udmurtów dotarło chrześcijaństwo nadawano dzieciom imiona odzwierciedlające warunki pogodowe w dniu ich narodzin, np. Zor, czyli deszcz.
Tainowie wierzyli, że wyszli z pępka cemi, czyli ducha opiekuńczego, upraw manioku zwanego Yucahu, który był też kacykiem (władcą) nieba oraz synem cemi wody, deszczu, rzek i morza, identyfikowanej z księżycem Atabey.
Tainowie z wysp Bahama i Wielkich Antyli nazywają duchy opiekuńcze cemi. Wierzą, że Yucahu odpowiada za uprawy manioku, Atabey za wodę, rzeki i morza, a Boinayel ma moc zsyłania deszczu.
Według mitologii indian Hopi z Arizony w Stanach Zjednoczonych duch Kaczyna zwany Eototo co roku podróżuje na północ, by sprowadzić z powrotem dające deszcz chmury.
Dakowie, jeden z ludów trackich zamieszkujących w starożytności tereny dzisiejszej Rumunii, strzelali z łuków w niebo zawsze kiedy rozlegały się grzmoty. Świadectwo temu zwyczajowi dał Herodot w „Dziejach”.
Kaczyni Kököle, duchy niedawno zmarłych indian Zuni, często powracają na ziemię, by dać życiodajne deszcze lub pobłogosławić noworodki silnymi płucami. Wściekli Kaczyni dzieci przynoszą niszczące burze.
Aby sprowadzić deszcz Kaczyna Eototo, duch opiekuńczy indian Hopi z Arizony w Stanach Zjednoczonych, rysuje w rozsypanej na ziemi kaszy kukurydzianej symbol chmury.
Legenda Hopi z Arizony w USA mówi, że podczas suszy koliber w imieniu ludzi wstawił się u bogów i przekonał ich do zesłania deszczu. Dlatego kobiety nagradzają reprezentującego go Kaczynę Hú koszami kwiatów.
Podczas suszy zamieszkujący Birmę Karenowie grają na bębnach z brązu, których dźwięk niezwykle irytuje żaby. Według tradycyjnych wierzeń rechot tych zwierząt sprowadza deszcz.
Według mitologii Estońskiej ziemia stała się żyzna za sprawą serii letnich burz z piorunami, którą zesłał bóg niebios Jumal.